Niemoc Bodzosa trwa nadal. Nasi piłkarze przegrali kolejne spotkanie. Tym razem ulegliGłowaczowej 1:4. Jedynego gola dla naszej drużyny strzelił Rafał Galas.
Niestety w kolejnym meczu pojawiły się problemy z zebraniem składu. Z różnych względów niedostępni byli niektórzy nasi gracze i zmuszeni byliśmy znów rozpocząć spotkanie w bardzo eksperymentalnym i okrojonym składzie.
Pierwszy cios dostaliśmy już po kilkunastu sekundach gry. Jeszcze dobrze nie weszliśmy w mecz, a już przegrywaliśmy 0:1. W 20 min. sędzia odgwizdał nieco wątpliwego karnego dla naszych rywali, jednak wspaniale zachował się Michał książek, który zastępował w bramce nieobecnego Mirusa. Obronił on jedenastkę, łapiąc piłkę w ręce i nie pozwalając nawet na dobitkę.
Jednak niedługo później straciliśmy kolejnego gola. I do przerwy przegrywaliśmy 0:2. Przez całą połowę nie zagroziliśmy tak naprawdę naszym rywalom i przegrywaliśmy większość pojedynków.
Po przerwie rzuciliśmy się do odrabiania strat. Podobnie jak nasi rywale tak my, zdobyliśmy bramkę kontaktową. Strzelcem był Rafał Galas. Gospodarze cofnęli się do obrony i ograniczyli się do grania z kontry.
W 60 min wspaniałą sytuację do wyrównania miał Piotrek Kieta, jednak w sytuacji 1 na 1 lepszy okazał się bramkarz Głowaczowej. Z upływem czasu coraz bardziej się odkrywaliśmy, jednak nie udało się zdobyć drugiego gola. Naszą otwartą grę wykorzystali nasi przeciwnicy i w końcówce dobili nas dwoma bramkami.