Do spotkania przystąpiliśmy w nieco okrojonym składzie. Po pauzie powrócił Rafał Galas, ale zabrakło m.in naszego bramkarza - Piotrka Mirusa. Za niego, w bramce stanął Michał Książek.
Od samego początku nasi piłkarze zepchnęli rywali do defensywy, raz po raz groźnie atakując. Ataki te nie przynosiły jednak nic, ponieważ brakowało nam celności i wykończenia. Gracze Bodzosa marnowali kolejne, fantastyczne okazje do strzelenia gola, co mogło zemścić się pod koniec pierwszej części gry. Wtedy to piłka uderzona przez zawodnika z Łęk, odbiła się od słupka. Nie popisywał się także sędzie tego meczu, który zgrywał pana wszystkiego, a już na samym początku powinien ukarać gracza przyjezdnych, który bez piłki celowo sfaulował naszego bramkarza.
Po zmianie stron obraz nie ulegał zmianie. Bodzos atakował, zaś Łęki ograniczały się do wykopywania długich piłek w przód. Kolejne sytuacje marnowali Rafał Galas i Piotrek Kieta. Pod koniec goście wyszli z kontrą, a do długiej piłki ruszył napastnik oraz nasz bramkarz.Ten drugi był nieco spóźniony i faulował rywala. Wszystko to odbyło się kilka metrów od chorągiewki, a w naszym polu karnym sytuacje asekurowało 2 zawodników. Sędzie jednak pokazał naszemu bramkarzowi czerwoną kartkę. Kartkę wyciągniętą z kapelusza. Chwilę wcześniej ukarał naszego kapitana za (co śmieszne) dyskusję, przez co Adrian Kusek kolejne spotkanie obejrzy z trybun, jeśli takowe w Zasowie (z którym zmierzymy się w kolejnym meczu) są.